Nowa funkcja systemu Windows 10 pozwala na sprawdzenie stanu naszego dysku SSD oraz ostrzeże przed jego awarią. Jest to jedna z najlepszych funkcji systemu Windows 10.
Każdy z nas wie, że komputery nie są wieczne. Niekiedy jednak zdarza się nam o tym zapomnieć. Przypominamy sobie o tym najczęściej kiedy jest już za późno, czyli chwilę po tym jak nastąpi awaria. Najlepszym przykładem jest sytuacja, gdy chcemy zrobić backup danych dokładnie w momencie, gdy nasz dysk odmówi posłuszeństwa. Dyski SSD są szybkie to fakt, ale też się psują szczególnie te nowsze. Dzieje się to przez to, że producenci chcąc obniżyć cenę produktu stawiają na technologię, która zapisuje coraz więcej stanów napięcia w jednej komórce. Cofnijmy się w czasie, gdzie na początku istnienia dysków SSD stosowano technologię SLC (Single Level Cell). W tej technologii zapisywane były dwa stany i JEDEN bit informacji. Następnie producenci przeszli na MLC (4 stany- 2 bity), TLC (8 stanów- 3 bity). W tym momencie producenci stosują technologię QLC (4 bity- 16 stanów)- takie dyski nie tylko są wolniejsze od dobrze nam znanych HDD, lecz też niezwykle podatne na usterki. Wystarczy, że komórka ulegnie nieznacznej degradacji i już nie będzie można odczytać poprawnej wartości napięcia- a co za tym idzie informacja w niej zawarta będzie bezużyteczna. Należy zauważyć, że gwarancja producenta na dyski w technologii QLC jest dużo krótsza niż na dyski w technologii TLC.
Windows 10 ostrzeże, że Twój dysk SSD za chwilę wyzionie ducha
Z wyżej wymienionych powodów uważam, że funkcja, która zmierza do Windowsa 10 jest jedną z najlepszych jaką ten system mógłby uzyskać. W kompilacji 20266, zauważyliśmy funkcję, która monitoruje stan dysków NVM SSD. W przypadku, gdy pojawia się ryzyko awarii, bądź dysk wskazuje wyraźne oznaki zużycia wysyła do użytkownika stosowny komunikat. Dzięki temu rozwiązaniu będziecie mieli czas na ewentualny zakup innego dysku oraz zrobienie backupu najważniejszych dla Was danych.
Niestety problem z krótkim życiem dysków SSD będzie się pogłębiał. Z jednej strony Intel inwestuje już w rozwój technologii PLC(5 bitów na komórkę- 32 stany napięcia), z drugiej system Windows wciąż nie do końca potrafi rozpoznać, że ma do czynienia z dyskiem SSD i przeprowadzić jego defragmentację, znacząca skracając jego żywotność. Dlatego też systemowe monitorowanie żywotności dysku SSD jest jedną z najlepszych funkcji jaka mogła trafić do systemu Windows 10.
Fizyka zapisu i rozwiązania oprogramowania układowego nośników NANDowych nie pozwala na opracowanie naprawdę wiarygodnej metody diagnostycznej pozwalającej przewidywać, jak długo taki np. SSD jeszcze posłuży.
W artykule nie jest to napisane wprost, ale najprawdopodobniej funkcja Windowsa opiera się o monitorowanie parametrów zużycia dysku cyklami programowania/kasowania oraz liczby uszkodzonych bloków, które trafiły na prowadzoną przez oprogramowanie układowe listę defektów. Problem w tym, że do awarii nośnika może dojść także wtedy, gdy do całkowitego zużycia układów jeszcze sporo brakuje, ale błędy wystąpią w obszarach przechowujących dane niezbędne do przetłumaczenia logicznych adresów LBA, w jakich zwracamy się do dysku na wewnętrzną fizyczną adresację pozwalającą odnaleźć nasze dane we właściwym miejscu odpowiedniego układu NAND.